Balatro – hazard czy dobrze zaplanowany roguelike?
Gry karciane z elementami rogue-like z roku na rok zyskują na popularności. Po sukcesie Slay The Spire, na rynku ukazało się wiele gier o podobnej tematyce. Na przykład Inscryption czy Hands of Fate. Kolejnym podobnym eksperymentem jest Balatro – gra, która miesza elementy pokera, zarządzania zasobami i rogalikowego pokonywa kolejnych pięter. Przeczytaj nasz tekst, aby zobaczyć jak produkcja wypada na tle konkurencji!
Grę ogrywałem na PC ale jest ona również dostępna na systemach Nintendo Switch, PlayStation 5, PlayStation 4, Microsoft Windows, Xbox One, Xbox Series X/S
Każdemu z nas pewnie zdarzyło się chociaż raz w życiu zagrać w karty. Makao, wojna, tysiąc i nieco mniej familijnie kojarzący się blackjack czy – właśnie – poker. Chociaż Balatro pokerem nazwać do końca nie można. Na starcie, na ręce mamy do dyspozycji siedem kart, a nie dwie jak w klasycznym pokerze. Tak właściwie jedynym elementem wspólnym obu gier jest łączenie kart wedle pokerowych zasad – im lepsza ich kompozycja, tym więcej żetonów zdobędziemy.
Każda z kart ma również przypisaną wartość punktów bazowych, które zostaną dodane do naszego wyniku. Brzmi prosto? To nie koniec. Celem gry jest przebicie ciągle wzrastającego progu żetonów przy aniczonej ilości zagrań czy odrzucenia kart. Każda walka ma trzy poziomy – mała ciemna, duża ciemna i losowo wybrany boss. Pierwsze dwa znane są z pokera, a boss jest elementem typowo rogalikowym.
Przed podjęciem “walki” możemy zdecydować czy nie chcemy pominąć danej ciemnej i zdobyć pokerowego znacznika – modyfikatora, który wpłynie pozytywnie na nasze podejście, np. oferując darmowe paczki w sklepie czy ulepszenie o wybranego połączenia (np. straight, flush itp.) o trzy poziomy. Po każdym zwycięstwie otrzymujemy nieco gotówki oraz dostęp do sklepu, w którym zakupimy pakiety kart, pasywne ulepszenia oraz Jockery (o nich później) . Jeżeli uda nam się pokonać trzy poziomy awansujemy na następne “piętro” i powtarzamy cały schemat z podniesionym progiem żetonów.
Poza podstawowym zestawem kart mamy również tarota, czyli jednorazowe “umiejętności” modyfikujące nasz deck. Dzięki nim możemy, przykładowo, podnieść o jeden stopień wartość danej karty lub zmienić jej kolor. W grze pojawiają się również karty planet oraz karty spektralne. Te pierwsze zwiększają wcześniej wspomniany poziom połączeń, a drugie działają podobnie jak tarot, zapewniając bonusy, drastycznie zmieniające deck. Wszystkie z powyższych rodzajów możemy kupić zarówno osobno jak i w paczkach zawierających konkretną ilość kart. Najważniejsze jednak są Jockery, to one w ciągu rozgrywki będą najbardziej wpływały na nasz wynik oraz styl gry. Przykładowo “Gniewny Błazen” doda dwadzieścia punktów mnożnika jeżeli zagrana ręka będzie karetą.
Przechodząc dalej, zapewnie wielu z was zbierało kiedyś jakieś talie kolekcjonerskie. Mogliście spotkać w nich różne rodzaje kart, np. hologramy czy full-arty. W Balatro takich rodzajów jest osiem. Jedne z nich dodają karcie wartości, inne zwiększają mnożnik lub wpływają na ilość naszych monet. Dzięki wszystkim powyższym mechanikom, twórcom udało się zamienić zwyczajną grę karcianą w zaawansowaną strategię z elementami zarządzania zasobami. W trakcie rozgrywki musimy non-stop zastanawiać się i analizować, jakie karty dobrać, aby uzbierać wymaganą ilość żetonów.
Po zagraniu kilkudziesięciu podejść mogę śmiało powiedzieć, że Balatro wciąga. Jednak ma momenty w których robi się odrobinę powtarzalne. Nie zrozumcie mnie źle, rozgrywka jest świetnie przemyślana. Wyniki, które udaję nam się osiągnąć są niezwykle satysfakcjonujące, a sam zamysł jest bardzo wizjonerski. Czuję jednak, że niektóre typy Jockerów są zbyt słabe i nie nadają praktycznie do żadnego podejścia. W szczególności te, które przyznają gotówkę. Przykładowo “To-do list” gwarantuje 5$ za określone, wylosowane połączenia kart. Przez to ciężko wykorzystać ją nawet na początku gry.
Moim zdaniem, Balatro po kilkudziesięciu podejściach robi się zbyt repetetywne. Talie nie oferują nam wystarczającej różnorodności, przez co ochota na grę stopniowo spada. Brakuje mi tutaj np. systemu klas podobnego do Slay The Spire, który – przy każdym podejściu – całkowicie zmienia styl gry.
Wracając do komplementów, bardzo dużym atutem Balatro jest jej oprawa audio-wizualna. Piękny pixel-art, intrygująco stylizowane tło oraz efekt kineskopowy powoduje, że całość wygląda fantastycznie. Co ciekawe, wszystkie te elementy powodowały u mnie wrażenie, jakoby gra miała rzucić jakiś horrorowy twist podobny do tego z Pony Island czy Inscryption.
Stylistyka nadaje produkcji tajemniczego, mistycznego klimatu, który zdecydowanie tutaj pasuje. Muzyka i efekty dźwiękowe, mimo że są powtarzalne, to nigdy nie przeszkadzały, a charakterystyczne dzwonki przy wbijaniu coraz to wyższych mnożników były satysfakcjonujące.
Podsumowując, Balatro to fantastyczna gierka, której wady można naprawić w DLC lub kilku aktualizacjach Jest satysfakcjonująca, ma ładną oprawę graficzną i zdecydowanie zajmie wysokie miejsce w moim rankingu (tych pięciu) rogalikowych karcianek.
Opublikuj komentarz